180 ton śniegu, 4000 litrów krwi

Reżyser Pułapki znowu straszy. Jak zwykle skutecznie. Małe miasteczko na Alasce, co roku pogrąża się na 30 dni w mrokach nocy. Tego roku ciemność skrywa przerażające niebezpieczeństwo…
Większość mieszkańców Barrow na Alasce przeprowadza sie na okres 30 – dniowych ciemności na północ, gdzie panują bardziej przyjazne warunki pogodowe. Garstka pozostałych osób z przerażeniem odkrywa, że w odciętym od świata miasteczku nie są sami… Przed nieznanym zagrożeniem usiłuje bronić mieszkańców para szerfów – Eben (Hartnett) i Stella (George).
Dla scenografa „30 dni mroku”, Paula Austerberry’ego, monochromatyczna paleta barw komiksu “30 Days of Night”, w której wyrazistymi plamami koloru są tylko czerwień krwi, płomienie i uniform strażacki Stelli, stała się podstawową inspiracją w pracy nad filmem.
Jednym z największych wyzwań scenograficznych było zaprojektowanie i wybudowanie fikcyjnego miasteczka Barrow na Alasce – opustoszałego, nieprzyjaznego miejsca, które miało okazać się żyznym gruntem dla wampirów.
Tylko dwa plany zdjęciowe były autentyczne, pozostałe zostały wybudowane przez zespół – Austerberry’ego. Stworzenie zabudowań fikcyjnego Barrow na potrzeby filmu dało jego twórcom niezbędną swobodę. Wybudowali oni główną ulicę miasta, Rogers Avenue, która biegnie w stronę wielkiego pola otaczającego bazę sił powietrznych. W tych dekoracjach ekipa techniczna mogła wywoływać zamiecie śnieżne, rozniecać ogień, – wykonywać kaskaderskie ewolucje tak, jak wymagała tego opowiadana historia.
„Mieliśmy ciemne, niemal czarne budynki i śnieg – David [reżyser] chciał wykreować sylwetkę miasta o surowej geometrii, przeciwstawiając czerń bieli” mówi scenograf.
Na planie filmowym obecnych było jednocześnie czterdziestu pięciu stolarzy budujących Barrow. Szczęśliwie dla twórców filmu, w okresie przygotowań do zdjęć, miejscowa Rada Miejska w Auckland podjęła decyzję o akcji recyklingowej. „Mieliśmy pozwolenie od lokalnych władz, by posprzątać i w ten sposób zgromadziliśmy ogromną stertę rupieci, które zostały wykorzystane w budowie scenografii” wspomina Austerberry. „To zminimalizowało koszty, a w dodatku było bardzo użyteczne dla miasteczka i przyjazne dla środowiska.”
Kluczowym zadaniem, jeżeli chodzi o efekty specjalne, było zapewnienie odpowiedniej ilości śniegu: na planie filmowym na Alasce odgrywał on niemalże rolę jednego z bohaterów. Ekipa odpowiedzialna za produkcję śniegu, kierowana przez Jasona Dureya, stworzyła ponad 280 ton śniegu. Była to – aż do dzisiaj – największa śnieżna produkcja tego zespołu. By wyprodukować taką ilość śniegu, zatrudniono 30-osobowy zespół, który wykorzystał 150 ton siarczanu magnezu, 90 ton pociętego na strzępy papieru, 12 ton wosku, 9 tysięcy worków kory, ponad 3 tony sztucznego śniegu, 26 tysięcy jardów białych koców, 400 opakowań eko-śniegu i 7 tysięcy litrów piany.
Innym kluczowym składnikiem była, rzecz jasna, krew. Kiedy wampiry atakują, czerwień staje się dominującym kolorem w obrazie filmowym. Na potrzeby tej ekranizacji – przelano 4 tysiące litrów sztucznej krwi.W kulminacyjnej scenie, gdy miasteczko płonie, ekipa filmowa zużyła około 5 ton propanu, by wzniecić pożar.Imponująca scenografia przydaje autentyczności filmowi – wszystko wydaje się tak realne, że naprawdę jest się czego bać…
„30 dni mroku” w kinach już 30 kwietnia 2009.