Książka – Cherub 14. Anioł Stróż

Jamesa Adamsa, nastoletniego tajnego agenta, pożegnaliśmy dwa tomy temu, a jego miejsce w Republice zajął charakterny Ryan Brasker. Towarzyszy mu pochodząca z Chin niezawodna Ning. Jest wreszcie i najprawdziwszy geek – oczywiście cherlawy i oczywiście informatyk – Ethan, czarna owca mafijnego klanu Aramowów. Poznaliśmy go w poprzedniej części, gdzie w dramatycznych okolicznościach stracił matkę oraz nieomal własne życie. Ocalony przez Ryana (tak, to on jest tytułowym Aniołem Stróżem), trafia do Kirgistanu, gdzie macki gangu sięgają po wszystko co złe i nielegalne.
Dzieciaków z Cheruba życie nie oszczędza. Szeregi agencji zasilają sieroty lub wyrzutki społeczne, które wyróżniają się na tle rówieśników wybitną sprawnością fizyczną i stalową psychiką. Bo choć jeszcze sporo brakuje im wszystkim do pełnoletności, swoim doświadczeniem mogłyby obdzielić niejednego z dorosłych. Krew leje się strumieniami, ból zastyga w niemym krzyku, nienawiść miesza się z dopiero co rozbudzonymi hormonami, a co jakiś czas następuje epicki wybuch, z którego bohaterowie oczywiście uchodzą cało. Od razu trzeba tu przyznać, iżAnioł Stróż to mocna odsłona cyklu, który dotychczas był bardzo nierówny, a przez kilka poprzednich tomów ostro pikował w dół, jeśli chodzi o oryginalność i pomysłowość. Mimo licznych zwrotów akcji, kulała również konstrukcja napięcia, bohaterowie byli mało przekonujący i w zasadzie wydawało się, że pomysł wyczerpał się już ostatecznie.
Wraz z Aniołem Stróżem poczuliśmy powiew tak bardzo wyczekiwanej świeżości. Bohaterowie, choć ci sami, co kilkaset stron wcześniej, jakby odżyli, otrzymując solidnego kopa z autentycznie wciągającymi przygodami. Nareszcie towarzyszymy im podczas morderczego szkolenia „świeżaków”, jednocześnie przyglądając się działalności bezkompromisowej mafii. Te dwa różne światy stykają się ze sobą wraz z kolejnym spotkaniem Ryana i Ethana, tworząc akcję na dobrym poziomie i ciekawe fabularne treści. Dzieciaki krążą gdzieś między Europą i republikami poradzieckimi, zahaczając o Afrykę i Dubaj. Jest egzotycznie ale i swojsko, bo wiadomo, że młodych agentów nic nie jest w stanie ani zadziwić, ani nieprzyjemnie zaskoczyć.
Poziom akcji spełnia kryteria wciągającej powieści szpiegowskiej dla nastolatków, ale jej styl nie wszystkim przypadnie do gustu. Dużo tu obrazowych scen walk i ich krwawych skutków. Dzieciaki cierpią i fizycznie i psychicznie, w myśl zasady: na jedno cierpienie walecznego dziecka przypada kilka stron szczegółowych opisów przeżyć nieszczęśnika. Nikt tu nie sili się na sztuczną wrażliwość, bo w życiu młodego agenta nie ma czasu na takie dyrdymały jak pogłębianie szlachetnej przyjaźni i romantyczne uniesienia. Nawet dziesięciolatki myślą o seksie, a określenia takie jak „dziwka” i „szmata” są na porządku dziennym. W dodatku ci najbardziej niewinni nieszczęśliwie trafiają na tych najbardziej okrutnych, lubujących się w znęcaniu się nad ofiarą.