Kto nie pamięta tych czasów, nie uwierzy, że półki nie uginały się wówczas od drogich flakonów z zapachami. Eleganckie Polki wybierały reklamowaną przez Beatę Tyszkiewicz „Panią Walewską” lub „Być może…”. Większość jednak wzdychała do dostępnych jedynie w Pewexie, Masumi czy Kobako.
Dziś idealizujemy czasy PRL, bo po prostu był to szczęśliwy okres naszej młodości. Gdybyśmy spojrzeli obiektywnie, to przypomniałyby nam się kolejki, pustki w sklepach i ogromne trudy włożone w to, by wzbudzić zazdrość znajomych ciuchem lub zapachem. Jednak może lepiej pamiętać tylko dobre rzeczy? Jedną z nich były perfumy. Niejednej dzisiejszej seniorce kojarzą się z zapachem mamy. Inne westchną i przypomną sobie własne półki pod lustrem sprzed 40 lub nawet 50 lat.
„Pani Walewska” – elegancja w kobaltowej butelce
To perfumy Mirakullum, które można kupić do dzisiaj. Nazwa pochodzi od filmu „Napoleon i Marysieńka”. Tytułową bohaterką była Maria Walewska, polska arystokratka żyjąca w XVIII/XIX wieku. Polska szlachta podsunęła ją Napoleonowi. Zakochany Buonaparte obiecał jej utworzenie Królestwa Polskiego. Główne role w filmie grali Gustaw Holoubek i Beata Tyszkiewicz. I to właśnie Tyszkiewicz została twarzą zapachu. „Pani Walewska” pachniała konwaliami, jaśminem, różami, drzewem sandałowym i zmysłowym piżmem. Elegancka butelka w oryginalnym kobaltowym kolorze wspaniale zdobiła łazienkę.
„Być może….” – Chanel No.5 od Polleny Urody
Można było kupić także perfumy „Być może…”. Stały na półkach nawet w kioskach Ruchu (pamiętasz seniorze? Kiedyś były tylko takie). Miały pojemność 10 ml i nadawały się idealnie do torebki. We flakonie ze złotym korkiem zamknięto intensywnie szyprową kompozycję – połączenie bergamotki, geranium, hiacyntu, mimozy, róży, fiołka, konwalii, cedru, drzewa sandałowego oraz heliotropu i bursztynu.Pierwsze „Być może… Paris” miały przypominać kultowy zapach Chanel No.5 i kojarzyć się z Francją. „Być może…” cieszyły się taką popularnością, że firma wypuściła aż pięć różnych wariantów zapachowych – oprócz Parisbyły także Rome, London, Tokyo i Nowy Jork.
„Currara” – kusi i zniewala
Tak głosiło hasło reklamowe tych bardzo intensywnych perfum o orientalnym i ciężkim, a nawet duszącym zapachu. „Currara” miała być odpowiednikiem „Poison” Diora. Kurara to toksyna wykorzystywana przez rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej to zatruwania strzał. Do strzelania z łuku nawiązywała też reklama telewizyjna zapachu – jedna z pierwszych reklam na polskim rynku!
„Masumi” wprost z Francji
„Są kobiety, które pachną wiatrem. Ten wiatr nazywa się Masumi” – to hasło reklamowe perfum, o których marzyły niemal wszystkie Polki. Trzeba przyznać, że zapach był faktycznie udany. W kompozycji znalazły się zapachy m.in. drzewa różanego, bergamotki, kardamonu, wanilii, ananasa i melona. Perfumy produkowała francuska firma Coty. Były dostępne tylko w Peweksie. W 1981 r. Andrzej Rosiewicz śpiewał piosenkę „Najwięcej witaminy” (mają polskie dziewczyny) wspominając (złośliwie) tę francuską firmę kosmetyczną przebojem podbijającą serca Polek:
„Są Francuzki, które ponoć słyną
w świecie z mody
Zdobią twarze w makijaże
i pachnące wody
Lecz jak czułbyś się nad ranem
idąc do roboty
Gdybyś nagle poczuł w nozdrzach
zapach firmy Coty”
Kabaretowo zmieniał nazwę czytając ją „po polsku”, czyli zamiast francuskiego <koti> było polskie <coty>.
I choć stopy nam się poruszają na wspomnienie tej zapomnianej dziś piosenki, to się z artystą nie zgadzamy – dzisiejszym seniorom i seniorkom zapach się podobał.
Kobako– energia i seksapil
W latach 80-tych serca młodych Polek podbiło -również dostępne tylko w Peweksie- Kobako. To znaczy wtedy pojawiło się w Polsce, bo pierwowzór tych perfum powstał w 1936 r. Produkowała je francuska firma Bourjois. Wyróżniały się na tle innych dostępnych wówczas zapachów. Kobako to mocne perfumy, o zapachu orientalno – przyprawowym, łączącym aromat cytrusów, cynamonu, jaśminu, irysa, magnolii, lilii, gardenii, róży, cywety, ambry i piżma, z pobudzającym zmysł powonienia aldehydem. Podkreślały energię i seksapil. Tak też pachniały polskie dyskoteki. Kobako stworzył Ernest Beaux, czyli ten sam projektant perfum, który był autorem Chanel No. 5.